Pozowie ziemię od wschodniej granice
Aż do do[1] słonecznej poznej łożnice.
Twarz jasną swoję na Syońskiej skale
Jawnie pokaże; będziem doskonale
Głos Jego słyszeć; idzie Bóg prawdziwy,
Grom wkoło Niego i ogień żywy.
Przyzowie nieba i ziemie przyzowie,
Chcąc, aby byli przy jego rozmowie,
Którą natenczas chce mieć z ludem swoim —
Dajcie plac (rzecze) wybranym moim,
Którzy przymierze wieczne ze mną mają
I pewny sposób, jako mię błagają.
Sąd Jego święty sławić będą nieba,
Bo gdzie Ten sądzi, wątpić nie trzeba.
Słuchaj potomstwo cnego Izrahela,
Któremu łaska i moja chęć z wiela
Wieków nie tajna, ani potrzebujesz
Świadectwa na to, jeśli się czujesz.
Nie będę cię ztąd karał, ani winił,
Żebyś mi ofiar umownych nie czynił;
Zawżdy się kurzą, zawżdy są oblane
Ołtarze moje i krwią pijane.
Nie chcę ja, nie chcę z twej obory wołu,
Nic chcę i kozła z twojego okołu;
Wszystek zwierz mój jest: i co w lesiech tyje,
I co po górach skalistych żyje.
Ptak oku memu żaden nie ulęże,
Gdziekolwiek jedno nachytrzej się lęże;
- ↑ Błąd w druku — wyraz zbędny.