Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 132.jpeg

Ta strona została przepisana.
PSALM LXXI.


In te Domine speravi, non confundar.


W Tobie ufność swą kładę, Boże niezmierzony!
A Ty nie daj, abych był kiedy zawstydzony.
Prze dobroć swoję racz mię z trudności wybawić,
Usłysz mój głos, a chciej mię na swobodzie stawić.
Weźmi mię w swą obronę, niezwalczony Panie,
A to za twardą skałę i zamek mi stanie.
Wybaw mię z rąk człowieka niesprawiedliwego,
Wyrwi mię z okrucieństwa człowieka ciężkiego.
Tyś jest moja pociecha w każdej mej trudności,
Tyś nadzieja od mojej napierwszej młodości.
Jeszczem u piersi wisiał nędznej matki swojej,
A jużem był w opiece, liche dziecko, Twojej.
Ciebie zawżdy mój głos brzmi,[1] niech mię palcem sobie
Jako chcą ukazują, ufność moja w Tobie.
Żaden dzień bez Twej chwały u mnie nie przeminie,
Żadna noc bez pamiątki Twojej nie upłynie;
Nie porzucajże mię więc w moim zeszłym[2] wieku,
Ani opuszczaj, gdy sił nie stanie człowieku.
Nieprzyjaciele moi o mnie radę mają,
Na mię wszytki fortele swoje obracają,
Serce sobie tem czyniąc: już go i Bóg (prawi)
Opuścił; gońcie, wiążcie, nikt go nie wybawi.
Ty mię, Boże mój wieczny, nie racz odstępować,
Ale nad ich nadzieję chciej mię poratować,
Aby za swoję radę wstydać się musieli,
A hańbę ze mnie zdjętą na sobie widzieli.

  1. opiewa.
  2. podeszłym.