Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 133.jpeg

Ta strona została przepisana.

A ja więc próżen strachu i w myśli bezpieczny,
Tobie nową pieśń zacznę, o mój Boże wieczny!
Wyznam Cię w obietnicach Twoich nieomylnym,
Wyznam Cię ojcem sirot i obrońcą silnym.
Liczby niemasz łaski Twej; kto kiedy możności
Równe słowa wynajdzie i Twojej litości?
Jeszcześ mię z młodu ćwiczył, a ja, Boże żywy,
I dziś wyznawam Twoje niepodobne dziwy.
Raczże mię w łasce i w swej zachować obronie
Aż do poznego wieku i do białej skronie,
Abych siłę Twoję mógł tak teraźniejszemu
Opowiadać wiekowi, jako i przyszłemu.
Twej dobroci, spraw Twoich sława, mocny Boże,
Nieba sięga; któż kiedy z Tobą zrownać może?
Tyś mię był prawie w morze trosk rozlicznych wprawił,
Potem, użaliwszy się, snadnieś mię wybawił.
Wróciłeś mi powagę i miejsce uczciwe,
Pocieszyłeś z łaski swej serce frasowliwe.
Przeto Cię, o mój Boże, Boże nieskończony,
Na wieki śpiewać będą moje wdzięczne strony,
Będą Cię wyznawały w powieści statecznym
I obrońcą Twojego Izrahela wiecznym.
Usta moje, język mój będzie się radował,
Będzie za dobrodziejstwa obfite dziękował.
Nie zamilczy na wieki Twej sprawiedliwości,
Gdy się zły człowiek będzie wstydał swych sprosności.



PSALM LXXII.


Deus judicium Tuum regi da.


Daj swe baczenie, Boże, królowi,
Daj sprawiedliwość królewicowi,