Suchym padołem idąc, będę mieć zdrojowej
Dostatek wody i wody dżdżowej.
Ze wczasu na wczas[1] pójdą, aż się wszyscy stawią
I swe przed Panem obchody[2] sprawią.
O Panie, u którego w ręku wszytki boje,
Przyjmi łaskawie dziś prośby moje:
Wejźrzy na pomazańca swego miłosiernem
Okiem, o wszytkim ucieczko wiernym!
Dzień jeden u mnie w Twoim pałacu strawiony,
Lepszy, niż indziej wiek niezliczony;
Wolę wrót domu Twego strzedz, niźli ze złymi
Pod dachy mieszkać pozłocistymi.
Tyś jest słońce, Tyś jest tarcz; Ty sławą szafujesz,
Ty dobrym dóbr ich nie odejmujesz.
O Boże władogromy, szczęśliwy w swej radzie,
Ktokolwiek w Tobie nadzieję kładzie.
Owa czas, Panie, przyszedł pożądany,
Pocieszyłeś kraj swój upodobany:
Pomogłeś z oków potomkowi cnemu
Jakobowemu.