Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 178.jpeg

Ta strona została przepisana.


Uważcież to, szaleni, u siebie tedy,
A wy rozum, o głupcy, miejcie wżdam kiedy.
Kto umiał ucho stworzyć i oko, temu
Jako być głuchym albo ślepym samemu?

Kto świat karze za jego wszeteczne sprawy,
Waszym złościam jako być może łaskawy?
Kto ludziom rozum daje, tenże człowieczy
Rozmysł i skryte rady zna, że nie grzeczy.

Szczęśliwy, którego Ty uczniem swym liczysz,
Boże wieczny, i w swoim zakonie ćwiczysz.
Taki w powszechną trwogę pokój uczuje,
Zaczem niepobożnemu dół się gotuje.

Abowiem swoich wiernych Pan nie opuści.
Ani dziedzictwa swego szarpać dopuści;
Jeszczeć i sprawiedliwość będzie płaciła,
I najdzie się na świecie cnotliwych siła.

Kto na mię tak jest łaskaw i na me zdrowie,
Że się przeciwko grzesznym przy mnie opowie?
By mnie był Pan nie dodał sam swej pomocy,
Dawnobych już był w wiecznej pogrężon nocy.

By się namniej podemną noga zachwiała,
Twoja mię łaska, Panie, wnet zadzierżała;
Jako mię barzo troski moje suszyły,
Tak mię wdzięczne pociechy Twoje chłodziły.

Spólnego nic przewrotni z Tobą nie mają,
Którzy prawem tyraństwo swe nakrywają,
Którzy przeciw cnotliwym praktyki kują,
A niewinne nad prawo jawne skazują.