Tuż przy lewem kolenie, w kupie usadzone,
Baby bieżą, nieznacznem światłem obdarzone.
O siedmi powiadają, lecz to płone wieści,
Bo kto się chce przypatrzyć, niemasz więcej sześci.
Jedna zginąć nie mogła, starzy przedsię bają
O siedmi, i każdej z nich własne imię dają,
Które to są: Elektra, Celeno, Meropa,
Alcyona, Tajgeta, Maja i Steropa.
Te acz drobne i ciemne, a wszakże tak rane
Jako pozne, nie mogą być przepamiętane;
Bo to na nie Bóg włożył, że opowiadają
Lato i zimę i czas, kiedy orać mają.
Jest i Lutnia na niebie, którą naprzód sprawił
W dzieciństwie Merkurius i światu objawił.
Ta potem dla pamiątki na niebo wniesiona
I przy lewem kolenie Klęcznia zawieszona,
Mając łeb z drugiej strony ptaszy podle siebie,
Między którym a Klęczniem tkwi w okrągłym niebie.
Ten ptak jest Łabęć biały, nie prawie wielkiemi,
Nie nazbyt też gwiazdami przyodzian ciemnemi.
Prawe skrzydło przy prawej ręce Cepheowej,
A lewe zaś przy nodze niesie Pegazowej.
W koło Konia dwie rybie przed sobą się chronią,
A temu grzywy sięga Wodnik prawą dłonią.