Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 304.jpeg

Ta strona została przepisana.

Bóg tę wiadomość sobie samemu zachował,
Komu z tych dwu żywota koniec nagotował.
To rzekszy, owce na wóz włożył mąż uczciwy,
Sam potem wsiadł i wziął lec; z nim Antenor siwy
Na tymże wozie usiadł, a tak ku wielkiemu
Pospołu odjachali zamku trojańskiemu.
Hektor zaś i Ulisses plac w tem rozmierzali,
A losy rozpisawszy, w przyłbicę mieszali,
Który naprzód miał rzucić oszczep ustalony?
A lud do Boga wzdychał z tej i z owej strony,
Mówiąc: Boże wszechmocny, kto terazniejszego
Zamieszania przyczyną, ten z rozsądku twego
Bodaj dziś marnie zginął, a my na czas wieczny
Miłość z sobą chowali i pokój stateczny. —
Tak mówili, a Hektor losy sam szafował,
Patrząc zasię, ale wnet Parisów przodkował.[1]
Owi tedy w swych rzędziech siedli, gdzie burzliwe
Ich konie z wozy stały i zbroje cierpliwe,
A Paris ku przyszłemu boju się gotował:
Naprzód nakolankami nogi obwarował
Pięknemi, złocistemi; więc na się nie swoję,
Ale Tejkaonowę bracką włożył zbroję;
A potem miecz przypąsał śrebrem obleczony,
I tarcz wielką na głowę i szyszak złocony;
Temu włosy na głowie trzęsły czub ogromny;
Po tem wszytkiem wziął oszczep w rękę nieułomny.
Toż czynił Menelaus. A gdy ku bojowi
Zdali się sobie obadwa już być gotowi,
Szli prosto między wojska, srogo poglądając,
A ludzie strach zejmował, na obu patrzając.

  1. wypadł pierwszy.