Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

Pierwszy perjod jest dla dziewczynki tragedją, bo ją wyuczono przerażenia na widok krwi. Rozwój piersi ją smuci, bo nauczono wstydzić się swej płci, a piersi ją demaskują, wszyscy wokoło widzieć będą, że jest dziewczyną.
Chłopiec, który fizjologicznie przeżywa to samo, psychicznie inaczej reaguje. On czeka z utęsknieniem na pierwszy mech wąsów, bo mu to zapowiada, obiecuje, i jeśli się wstydzi piejącego głosu i wiatrakowatych rąk to, że jeszcze nie gotów, że jeszcze musi czekać.
Czy nie dostrzegliście zazdrości i niechęci upośledzonych dziewcząt do uprzywilejowanych chłopców. Tak, dawniej gdy ją karano, był zawsze bodaj cień winy, a tu, czem winna, że nie jest chłopcem?
Dziewczęta wcześniej zaczynają się przeobrażać i radośnie manifestują ten swój jedyny przywilej.
— Ja jestem prawie dorosła, a ty jeszcze smarkacz. Ja za trzy lata mogę już wyjść za mąż, a ty wciąż będziesz siedział nad książką.
Miły towarzysz zabaw dziecięcych otrzymuje wzgardliwy uśmiech.
— Wyjdziesz za mąż, ale czy ciebie kto weźmie? Ja bez małżeństwa zyskuję prawa.
Ona wcześniej dojrzewa do miłości, on do miłostki, ona do małżeństwa, on do knajpy, ona do macierzyństwa, on do zczepienia się z samicą „na wzór much — mówi Kuprin, co na sekundę zlepiły się na ramie okiennej, a potem w głupowatem ździwieniu poskrobały się łapkami po karku i rozleciały na wieki“.
Nowe zabarwienie otrzymuje teraz dawna niechęć sztuczna dwu płci, by niezadługo znów zmienić oblicze, gdy ona się kryje, a on na nią poluje, by utrwalić się