Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

tajemnicą podzielić, myślę, że i trzeba. We dwoje dopiero można właściwie korzystać. Tylko musi być osoba poważna, wprost jedyna, której śmiało mógłbym powierzyć. Bo jest to rzecz taka, że łatwo potym żyć bardzo szczęśliwie.
Usiadła na jego kolanach, włosy gładziła. Mizdrząc się pieszczotliwie, zagadnęła:
— Szczęśliwie?
— Szczęśliwie.
— A bardzo?
— Bardzo, bardzo, jak nikt jeszcze nigdy.
— Oj ty, ty, przylepna gomółko!
Uczuł blizki zapach pomady jej włosów i wnet ciepłe na powiekach muśnięcie. Niezwyczajnie stało się w nim cicho. Słyszał własne, rwące na skroniach tętnice. Jest ktoś — jest więc — i zbliża się, no — no, proszę — proszę, jest tuż — tuż, chce zaufać — przecież jest.
Z piersi huknął okrzyk rozpiekły i krwawo drgający. Przechylił ją wpół i wbił się ustami w małe, miękkie sutki, zapamiętały, bez oddechu. Ona palcami po jego czole błądziła.
— Chcesz, Honorciu, powiedz, chcesz?
— No chcę, tylko nie burz głowy.
— Powtórz raz jeszcze, więc będziemy żyli we dwoje?
— Ma się rozumieć, ale już dosyć!
— Zaraz — nie całował jeszcze nigdy naprawdę.
— To się dorwał! Czekaj. Ależ puść! Coś ci powiem. Ja znam się na ludziach. Naśmiewali się z ciebie, wywracając gały, i mówili: przybłęda, niesamo-