Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 067.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   59   —

już wieków przetrwała, że plącze się myśl, chcąca je policzyć. U wejścia do szeregu dalszych naw gigantycznych, olbrzymim peplonem z purpurowej materji teraz nakrytych i pełnych światła jarzącego, stali znowu na małych, przy dwuch pilonach nad wodą uczepionych balkonikach dozorcy, bacząc, by się kto w głąb bezprawnie nie wcisnął. Tutaj zwinął Jacek skrzydła łódki swej zupełnie i odjąwszy je, do boków przytroczył i płynął dalej w niepozornem czółenku, w które się zmienił jego samolot.
Świątynia była jak buda jarmarczna — pełna cywilizawanych i bogatych barbarzyńców ze wszystkich części świata na ziemi. Pływała ta gawiedź w łódkach najrozmaitszych, w barkach, czółnach motorowych i w weneckich czarnych gondolach, snuła się po przyczepionych na prędce do ścian i między kolumnami zawieszonych bezczelnie metalowych galerjach, ocierając się łokciami o hieroglify stare i wizerunki bóstw, przed kilkudziesięciu wiekami w kamieniu rzezane i zatopione częstokroć po kolana wodą, co wyspę ich świętą zalała.
W niepozornem, podróżnem ubraniu nie zwracając na siebie niczyjej uwagi, mijał Jacek tych ludzi, dążąc w głąb między coraz gęstszym lasem kolumn rzeźbionych, wieńcem sztucznych świateł elektrycznych, u kapiteli owitych.
W ostatniej sali lamp już nie było. Pod stropem, co się z przed wieków ostał jeszcze, granitowemi złomami ciążąc na olbrzymich pąkach lotosu, kolumny kończących — pod ciężkim stropem kamiennym pływała jeno świetlista mgła niebieskawa, niby zamarzła i uwięziona błyskawica letnia, rozchodząca się na wszystkie strony od głowy olbrzymiego posągu tajemniczej bogini... Woda, płytka w tem miejscu na dawnej.świątyni posadzce, przepojona była również falami światła błękitnego, zdając się być jakimś stawem z bajki, cysterną źródła zaklętego...
Stary posąg Izydy czerniał w tych blaskach nieruchomy, ogromny, z wzniesioną dłonią, z ustami w dziwnem półrozwar-