Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 122.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.




X.

Jacek postanowił był wyjechać z Aszuan, nie widząc się wcale z Azą. Zły był na siebie, że wogóle uległ jej namowom, a raczej posłuchał mimochodem rzuconego wezwania, bo ona przecież nie namawiała go nawet wcale — i przybył wbrew zamiarowi po to chyba jedynie, aby uczuć znowu ciążącą na sobie niewolę jej uroku. Rozdrażniła go przytem rozmowa z Grabcem. Wiedział już teraz, że ten szczególny człowiek, gienjalny jako pisarz, a myślą o wywyższeniu twórców obłąkany, rzeczywiście przewrót jakiś przygotowuje — i nierad o tem myślał, nie wierząc w możliwość powodzenia. Wprawdzie i w nim samym aż nazbyt często zrywał się bunt przeciw samowładztwu wszelakiej miernoty, która rzeczywiście twórców i myślicieli dla dobrobytu swego wyzyskiwała, pozorną im jeno i niby czestną ostawiając swobodę, ale gasił on go szybko wolą przemożną, jako odruch uczucia niegodny ducha, co wielki jest sam w sobie i jeno coraz wynioślejszem choć jeszcze niezmiennie pobłażliwem poglądał okiem na otaczających go ludzi. W zamęt walki bez ostatecznej konieczności mieszać się nie miał ochoty: zbyt wiele mieli owi, najwyżsi duchem, do stracenia, aby warto było rzucać to na kartę jedną dla niedość cennego zysku, jakim mogłoby być panowanie nad zgiełkiem życia.