Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 169.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   161   —

Dawno cię nie widziałem.
— I ja również dawno nie widziałem wuja...
Przeszli do gabinetu.
Łacheć przybył do pana Benedykta z myślą wprost rozpaczliwą wyciągnięcia od niego jeszcze jakiejś pożyczki. Po owej nieszczęśliwej grze w Aszuan, zostało mu tyle grosza zaledwie, że mógł najtańszym pociągiem wrócić do Europy. Zniknął też tak nagle, że ani Halsband, nie rad go z rąk wypuszczać, ani szukający go Grabiec nie wiedzieli gdzie i kiedy się zgubił...
Od samobójczych myśli, pod wpływem rozdrażnienia w nim wybujałych, ocaliła go jakaś wewnętrzna, uparta, chłopska tężyzna — a nadewszystko pomysł nowy dzieła muzycznego, zwycięski, tryumfalny, mocy pełen i pełen śmiechu bogów, rodzący się w duszy nie wiadomo skąd w chwili największego zgnębienia... Odkąd pierwsze twórcze zarysy w głowie mu zamajaczyły, nie był już zdolny myśleć o niczem innem. Wszystko mu znikło z przed oczu, oprócz jednego wielkiego pragnienia: stworzyć, napisać, usłyszeć!
Parę tygodni, parę miesięcy spokoju! trochę możności skupienia się i pracowania, bez koniecznej pamięci o tem, że trzeba jeść, mieszkać, zarabiać!
Wiedział, że od wspaniałomyślnego Halsbanda każdej chwili w formie zaliczki jakąś sumkę podłą może dostać, ale wiedział również dobrze, iż w takim razie jednej godziny spokoju mieć nie będzie, nagabywany wciąż, co robi? czy wnet już skończy? kiedy do obowiązkowych zajęć powróci?
Pomyślał o wuju Benedykcie jako ucieczce ostatniej i postanowił go złupić za wszelką cenę.
Myśl o tej operacji koniecznej nie była mu przyjemna. Miał wstręt nieprzezwyciężony i aż bolesny przed wszelkiem poniżaniem się, prośbą, dziękczynieniem — i przez dziwaczną »konsekwencję« duszy ludzkiej uczuł z góry nienawiść do wuja za to, że ma zamiar pieniędzy odeń pożyczyć.
Teraz siedząc naprzeciw niego po drugiej stronie biura,