Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 182.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   174   —

— Nyanatiloka!
Patrzył przez jedną sekundę w twarz buddyście, a potem nie pytając nawet jak się tu dostał przez zamknięte żelazem drzwi i okna, schylił głowę nad przyrządem... Jeden z drutów, przewodzących prąd elektryczny, był przecięty. Jacek spojrzał na wskazówkę zegara, natężenie prądu notującego i zmartwiał! Drut został przerwany właśnie w tej chwili, kiedy prąd, z niewytłumaczonej jakiejś przyczyny ponad miarę wzmożony, dochodził tego natężenia, że przyrząd mógł samorzutnie wybuchnąć... Jeszcze jedna cząstka sekundy, a nietylko dom jego, lecz miasto całe byłoby się zamieniło w kupę gruzów na porytej ziemi.
— Już niema niebezpieczeństwa, — rzekł Hindus, uśmiechając się. — Prąd jest przerwany.
— Ty to zrobiłeś?
Nyanatiloka nie odpowiadał. Ujął Jacka za rękę i zwolna poprowadził do gabinetu z powrotem. Uczony dał się wieść jak dziecko, myśleć prawie nie zdolny. Chaos jakiś w głowie mu kotłował; bał się po prostu pytać Trójświatowiednego, co się stało, tak mu się to wydawało nieprawdopodobnem i wywracającem wszelki porządek ludzkiego myślenia.
Po jakimś czasie dopiero, kiedy siedział już w wygodnym fotelu przed swojem biurkiem, ocknął się z oszołomienia i począł patrzyć na Nyanatilokę jakby ze snu zbudzony szeroko rozwartemi oczyma. Miał ochotę wyciągnąć rękę i dotknąć jego burnusa dla przekonania się, że ten człowiek stoi przed nim rzeczywiście, ale jakiś wstyd go powstrzymał...
Niewiadomo, czy Nyanatiloka zaczątek ruchu jego zauważył, czy przeczuł myśl...
— Czy sądzisz, — ozwał się, — że zmysł dotyku jest pewniejszy od zmysłu wzroku? Przecież mnie widzisz oczyma.
— Skąd się tu wziąłeś?
— Nie wiem, — odparł Hindus zupełnie szczerze.
— Jakto nie wiesz? Przecież to niepojęte! W chwili, kie-