Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 194.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.




XV.

— Pani musi za wszelką, cenę wydostać tajemnicę Jacka. Jest nam nieodzownie potrzebna.
Mówiąc to, Grabiec usunął, jakby mimowoli rękę, którą właśnie dłoń Azy dotknęła. Śpiewaczka zauważyła ten ruch i cofnęła się wstecz. Brwi zbiegły się nad jej oczyma. Uraził ją suchy, rozkazujący niemal ton jego słów.
— A jeśli nie zechcę mieszać się w to wszystko? — rzuciła wyzywająco.
Grabiec wzruszył ramionami.
— To trudno. Znajdę inny sposób i wynalazek ów mieć będę. Pani zaś będzie dalej śpiewała...
Urwał i począł się oglądać za kapeluszem i rękawiczkami. Znalazłszy je, skłonił się szybko przed milczącą kobietą.
— Żegnam panią...
— Nie! Zostań pan jeszcze!
Nagłym ruchem przystąpiła doń z roziskrzonemi oczyma
— Panie! grajmy w otwarte karty. Co mi pan daje za... ową... tajemnicę?
Cofnął się zwolna ode drzwi i usiadł na najbliższem krześle.
— Nic, tak dalece. Mówiłem już pani. Sam nie wiem co będę miał...
— Więc czemuż ja się mam narażać?