Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 197.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   189  —

około jej nóg, ślizgając lubieżnem spojrzeniem po ciele jej niedostępnem, jak tych artystów i poetów, co kłamiąc, jak ona sama, o sztuce, wywyższenia tylko pragną za jej pomocą i władzy i dostatku, jak Jacka wreszcie, tego ohydnego człowieka z mózgiem potężnym i sercem miękkiem jak u kobiety, niezdolnego zażądać i zdobyć i mieć...
Jeno że Markiem nie mogła gardzić tak, jak tamtymi. Bunt się w niej odzywał, że kochała go niegdyś naprawdę i smagała się sama szyderstwem i z niego szydziła, że dla gwiezdnych mżonek jakichś, dla śmiesznego na księżycu królestwa, zapomniał o niej, szczęściu najwyższem i największej rozkoszy, — głupcem go nazywała i narwańcem, ale mimo to nie mogła się oprzeć uczuciu podziwu, że zdołał zrobić to wszystko i poszedł od niej tam — na wieczność...
Coś jakby pragnienie zemsty nieokreślonej pierś jej rozpierało.
— Będę tutaj władczynią, będę! — myślała — tutaj na Ziemi, a ty siedź sobie, jak Twardowski na Księżycu.
Żywa w niej zawsze i przemożna żądza władzy i panowania nową w tej myśli znalazła podnietę. To stało się też poniekąd przyczyną, że mimo wahań do zwolenników Grabca przystała, wierząc, że wcześniej czy później sama wszystkich u nóg swoich zobaczy. A choć się przekonała wkrótce, że Grabiec sam wyniosły i chłodny nie bardzo się do roli poddanego nadaje, trwała dalej w sprzysiężeniu, zwłaszcza gdy się dowiedziała, że Jacek nie chce do niego przystąpić. Miała wrażenie, że po za innemi rzeczami, jest to jeszcze gra, pomiędzy nią a tym młodym i pięknym jak dziewczyna mędrcem, i chociaż kromia dobra niczego odeń nie doznała, pragnęła instynktownie raczej, niźli rozumowo, aby go za wszelką cenę pognębić.
Urządzała u siebie na zlecenie Grabca zebrania sprzysiężonych i wedle możliwości brała udział w przygotowaniach, nie zastanawiając się nawet zrazu, dlaczego ją w to wszystko wciągnięto. Teraz dopiero zrozumiała, że ma być jeno na-