Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 217.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   209   —

— Wskazano jej przygotowane od paru dni pokoje. Kazała oświadczyć, że za godzinę będzie na śniadaniu i spodziewa się spotkać Waszą Ekscelencję...
Po odejściu lokaja Jacek zwrócił oczy na twarz Nyanatiloki. Patrzył nań pilnie, jakby chcąc wybadać, jakie na nim zrobiła wrażenie ta wieść o przybyciu w odwiedziny śpiewaczki sławnej, ale lico jego spokojne było, pogodne i zastygłe, jak zawsze. Zwykły uśmiech nawet nie schodził mu z warg, w oczach nie było oburzenia, smutku ani nawet pobłażania...
— Czy zejdziesz zaraz na dół, bracie? — zapytał głosem zgoła obojętnym.
Aza czekała już tymczasem w sali jadalnej, rozgościwszy się swobodnie, jakby we własnym domu. Zrzuciła podróżne ubranie — i w lekką suknię ranną odziana, z wonną przy ustach cygaretką — siedziała w głębokiem, skórą krytem krześle z poręczami. Przed nią na stole nakrytym lnianym, wzorzystym obrusem kilkuwiekowym, lśniła srebrna zastawa do herbaty i kryształowe, grube rznięte czary z różnym owocem i słodyczami. Ona odsunęła dłonią filiżankę z niedopitą chińską herbatą i odrzuciwszy głowę na oparcie fotelu, patrzyła przymrużonemi oczyma na bękitny dymek egipskiego tytoniu, co się snuł zwolna ku rzeźbionemu stropowi. Przegub stopy wsparła na kolanie drugiej nogi; wśród rozrzuconych fałdów jasnego jedwabiu widniały dwie łydki smukłe i jędrne w czarnych, lśniących pończochach i stopy drobne, złotemi obute trzewikami.
Od czasu odwiedzin Łachcia i śmierci jego niespodziewanej, Aza porzuciła już zupełnie dawne swoje mieszkanie, w którem i tak dotąd, włócząc się po świecie, gościem jeno rzadkim bywała. Dziwne to wszystko na niej zrobiło wrażenie. Ginęli dla niej ludzie niejednokrotnie — pod drzwiami jej i zdala — na kraniec świata niby przed nią uciekając, — ginęli cicho, bez słowa jednego, bez skargi, bez wyrzutu, albo też listami