Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 233.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   225   —

łem? jaka moc twórcza artysty z tą pewną świadomością, że świat swój cały stworzyłem i, póki chcę, utrzymuję?
Powstał i zbliżył się ku Jackowi.
— Niepotrzebnie zresztą o tem mówimy — rzekł, — gdy jest tyle rzeczy ważniejszych. Nie trzeba myśleć o tem, czem człowiek był, aby nie brakło czasu na myślenie, czem być może. I to każdy, każdy może być, każdy bez wyjątku, kto zechce.
Jacek zaśmiał się.
— A tak, kto zechce! Kto się zdobędzie na moc, aby się wyrzec odrazu wszystkiego, jak ty.
Nyanatiloka przerwał mu ruchem dłoni.
— Ileż ci razy mam powtarzać — zaczął łagodnie, — że ja się niczego nie wyrzekałem. Wszak wyrzec się znaczy porzucić jakąś rzecz ponętną, wartość dla człowieka mającą. Ja wyzbyłem się tylko pewnych form życia, które stały się dla mnie próżnemi z chwilą, gdy doskonalsze poznałem. Po latach pracy duchowej, która z każdym dniem większą rozkoszą mi była, po latach odosobnienia i samotności najszczytniejszej, w której moc życia w nieskończoność się potęguje, zdobyłem to, co my nazywamy »wiedzą trzech światów«, która, jeśli nie jest mądrości słowem ostatniem, jest niewątpliwie pierwszem i zasadniczem. Tej wiedzy już się nie traci. Mógłbym teraz powrócić do form życia dawnego, wejść między ludzi tutejszego społeczeństwa, szaleć, jak oni, pracować niepotrzebnie, cieszyć się sławą, bogactwem, powodzeniem i być w duszy nadal tym, czem jestem, ale śmiech mnie ogarnia na samą myśl o tem, tak to już dla mnie nie ma żadnego powabu.
Rozłożył ręce i głowę wzniósł nieco ku górze.
— Żyję w formie najdoskonalszej, — mówił dalej — osobistej a wszechogarniającej, przez to, że nauczyłem się łączyć ze światem i duchem jego w jedność prawdziwą, jaka snadź była na początku, nim się świadomość człowiecza poczęła. Nie potrzebuję patrzeć na łąki kwitnące, słuchać morza huczącego,