Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 239.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   231   —

skoczyć na trapez rozbujany, potem na drugi, na trzeci, wirować, tańczyć w powietrzu. Wzięła rozpęd za pierwszym razem i ześlizgnęła się w połowie z liny drucianej, padając na bok dotkliwie. Wśród widzów posłyszała kilka lekkich okrzyków przestrachu, które zaraz zagłuszyły syki niezadowolonych. Kierownik przedstawienia podszedł ku niej i sprawdziwszy, że cała, łypnął złemi oczyma.
— Biegaj, psia...!
— Boję się — szepnęła w nagłym ataku trwogi.
— Biegaj — zasyczał groźnie przez zęby.
Cofnęła się posłuszna o parę kroków, drżąc na całem ciele. Poskoczyła — i nagle jakby ją siła niewidzialna osadziła na miejscu przed samym początkiem liny.
— Boję się, — jęknęła prawie z płaczem — boję się.
W widowni zaczynano się niecierpliwić. Afisze zapowiadały na ten wieczór »widowisko niebywałe, jedyną, oryginalną królewnę powietrza, czarodziejkę latającą«, a tymczasem czarodziejka stała zalękła, nieporadna z czerwonemi powiekami i z wargami dziecinnie do płaczu skurczonemi.
— To oszustwo! — wołano w dalszych rzędach. — Zwrócić pieniądze! Przerwać przedstawienie!
Tłum bezlitosny, żądający tylko zabawy za swój grosz, szydził z niej, miotał wyzwiska, wyśmiewał się, robił głośno nieprzyzwoite uwagi.
— Biegaj!
Usłyszała głos kierownika, wściekłością nabrzmiały, jakby przez sen. Cofnęła się jeszcze raz do rozpędu, zbierając wszystkie siły rozprężonej woli. W oczach jej pociemniało, w uszach szum miała nieznośny, drżały jej kolana — czuła, że spadnie, nim końca liny dobiegnie.
Podskoczyła, zrobiła kilka kroków z zamkniętemi oczyma i naraz uczuła, że ktoś ją chwyta za ramię właśnie w chwili, gdy stopą miała dotknąć drutów wyciągniętych.