dla ofiary. Trzej główni sprawcy zamachu zostali powieszeni. Smukły i młody Michaelis, ślusarz z zawodu, uczęszczający pilnie do szkół wieczornych, nie wiedział nawet że kogoś zabito, bo rola jego i kilku innych sprzysiężonych polegała na wyłamaniu drzwi z tyłu więziennej karetki. W chwili gdy go ujęto, miał pęk wytrychów w jednej kieszeni, wielkie dłuto w drugiej i krótki lewar w ręku — zupełnie jak włamywacz. Ale żaden włamywacz nie zostałby skazany tak ciężko. Śmierć policjanta była dla Michaelisa ciosem, zarówno jak niepowodzenie spisku. Nie zataił ani jednego ani drugiego z tych uczuć przed sądzącymi go rodakami, a tego rodzaju skrucha wydała się gorsząco niedoskonała publiczności przepełniającej salę sądu. Sędzia, ogłaszając wyrok, rozwodził się z przejęciem nad znieprawieniem i zatwardziałością młodego więźnia.
Takim to sposobem skazujący go wyrok nabrał bezpodstawnego rozgłosu; uwolnienie zaś Michaelisa stało się sławne z przyczyn równie mało uzasadnionych. Rozgłosili o nim ludzie, którzy chcieli wyzyskać więzienną karę Michaelisa, uwydatniając jej stronę uczuciową — dla własnych celów, lub też dla jakichś celów niezrozumiałych. Michaelis w naiwności serca i prostocie ducha nie przeciwstawił się temu. Uważał że jego dzieje osobiste nie mają żadnego znaczenia. Był jak ci świątobliwi ludzie, których indywidualność zatraca się w rozpamiętywaniu wyznawanej przez nich wiary. Jego idee nie były w ścisłym znaczeniu tego słowa przekonaniami, ponieważ były niedostępne dla rozumowań. Pełne przeciwieństw i niejasności, składały się na niezłomną wiarę przesiąkniętą humanitaryzmem, wiarę którą wyznawał raczej niż głosił — z łagodnym uporem, z uśmiechem
Strona:PL Joseph Conrad-Tajny Agent.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.