Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/32

Ta strona została przepisana.
— 26 —

— Czyli, że przypuszczał możliwość letargu. Przyznać mu w tem musimy wielką rozwagę i praktyczność — zadecydował Jerzy B. Higginbotham.
— A w tak ważnych okolicznościach przymioty te są nieocenione — dorzucił Tomasz Carlisle — szczególniej, jeżeli niema mowy o spaleniu ciała.
— A i wtenczas, drogi panie, można być jeszcze narażonym spalenie żywcem! — na zawołał rejent.
— Oczywiście, ale potem przynajmniej już się ma pewność niezawodnej śmierci.
Ponieważ jednak nie było mowy o „crematoryum“, — więc zwłoki William I.  Hypperbone, złożone do trumny, przewiezione zostały jak widzieliśmy, na wspaniałym wozie przed bramy cmentarza.
Wiadomość o jego zgonie wywołała w mieście żywe zainteresowanie, i jak to zwykle bywa w podobnych razach, powtarzano sobie szczegóły wypadku, a mianowicie, że śmierć jego nastąpiła nagle w klubie, właśnie gdy rozpoczął ulubioną swą „grę gęsi” i pierwszem szczęśliwem rzuceniem kości, liczbą „dziewięć” otrzymaną z „sześciu” i „trzech” skoczył odrazu do 56-ej przedziałki. Przywołanym jak najśpieszniej lekarzom pozostawało jedynie stwierdzenie nieodwołalnego faktu. Zmarły przeniesiony został do pałacu swego, gdzie też zawia-