Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/477

Ta strona została przepisana.
— 455 —

sior poczynił wszelkie możliwe ustępstwa, jako dla partnera wielkiej gry Hypperbona.
Titburowie oniemieli. Oto, gdzie ich zaprowadziło prześladujące niepowodzenie! A zmienić nic nie mogą, gdyż wyraźnie ten hotel wyznaczony został przez zmarłego Dziwaka, co było całkiem naturalne, zważywszy, że był on właśnie jednym z głównych jego akcyonaryuszów.
A więc nieodwołalnie dwieście dolarów dziennie opłacać tu będą małżonkowie, co uczyni okrągłą sumę sześciu tysięcy, jeżeli wypadłoby im w tej wspaniałej jaskini pozostać choćby dni trzydzieści.
Zaledwie też zniknęła za drzwiami poważna postać marszałka, trzeci partner zawołał:
— Pakuj rzeczy, Katarzyno, wracamy natychmiast do Chicago. Ani jednej minuty nie pozostanę tu dłużej, gdzie każda godzina kosztować ma ośm dolarów!
— Niech kosztuje ile chce, ale pozostaniemy — brzmiała odpowiedź energicznej niewiasty.
I stało się, jak zawsze, podług jej woli. A gdy już fatalnością losu trzeba było ponosić tak bajeczne koszta, uznała, że trzeba używać też wszystkiego, do czego im przyznawano prawo, chociażby dla tego tylko, że było opłacone.
Codzień zatem, z wielką paradą, przejeż-