Nocnej chwili w poluśmy byli, trzód swoich patrzając, aż Anieli, prędko z nieba śpieszą do szopy. Z wesołą muzyką tam bieżeli, gdzie gwiazda stanęła, nad szopą świeciła, my nie śmieli. Strach niesłychany, cud nie widziany w szopie, coś tam nowego a niepodłego w szopie. Wesoła nowina, gdy Panna zrodziła nam Jezusa.
My prostacy, chłopi, czepacy, przyszliśmy do szopy jak żebracy, alić Józef i Panieneczka, Dzieciątko w żłóbeczku się lokuje. Wół z osłem klękają, parą zagrzewają członki drżące. Matuchna tuli, od zimna tuli Pana, Józef Mu ściele w żłóbeczku wiele siana. Wesoła nowina itd.
Wschodni mędrcy, królowie ziemscy, kraj swój opuszczają, w tej stajence, na kolanach witają Pana, dary swe dawają tej Panience. Niżuchnym ukłonem, przed żłóbkiem, nie tronem, upadają. Kładą korony, przed którym trony gasną, słońcem odzianą i ozdobioną jasną. Tać to jest Maryja, śliczna jak lilija Panieneczka.