Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 041.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale byłaś dotąd łagodna, ulegałaś rozumnej mojej radzie, i mam nadzieję, że tak będzie nadal. Nie ukrywałem przed tobą, że mam zamiar wychować cię na człowieka stanowczego, i sądzę, żeś mi za to powinna być obowiązana.
— Przebacz mi, Edwardzie! — zawołała mama. — Nie gniewaj się, Janino. Ja wiem dobrze, że jesteście mądrzejsi ode mnie, że powinnam was słuchać... tylko... ale... ja nie jestem niewdzięczna, ale...
Płacz co chwila przerywał mamie słowa, było mi jej żal strasznie, poruszyłem się na swojem miejscu i pan Murdstone spostrzegł, że jestem w pokoju.
— Dewi, do łóżka! — rzekł stanowczo i krótko.
Ledwo trafiłem do drzwi, tak mi się nogi plątały. Nie miałem nawet chęci zobaczyć Peggotty i pociemku poszedłem do mego pokoju, aby w ubraniu rzucić się na łóżko.
W parę dni potem miss Murdstone oznajmiła ze zwykłą sobie stanowczością, że powinienem już chodzić do szkoły. Mama przyznała jej natychmiast słuszność, ale tymczasem jakoś nic się nie zmieniło i uczyłem się dalej w domu.
Lekcje z mamą. Jakże je dawniej lubiłem! Mówiła mama, że jestem pojętny — i rzeczywiście wszystko mi szło łatwo. Książki mię zajmowały i czytałem dużo, chętnie pisałem i nie robiłem wiele błędów, a mamy opowiadania o świecie, o dawnych czasach, o przeróżnych krajach, podróżach zachwycały mię i uszczęśliwiały. Powtarzałem je bardzo dokładnie Peggotty i znajomi mamy mówili, że mam dużo na swoje lata wiadomości.
Ale teraz! Te drogie nasze lekcje stały się męczarnią i zdaje mi się, że nietylko dla mnie.
Nigdy, już nigdy nie byliśmy sami. Pan Murdstone i jego siostra siedzieli w tym samym pokoju, a ich obecność, spojrzenia i słowa odbierały mi pamięć, rozum i ochotę.
Nie wiem już dzisiaj nawet, jak to długo trwało, zdaje mi się, że wieki całe.
Po drugiem śniadaniu wchodzę z książkami, z tabliczką.