Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 062.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Mell spokojnie zbliżył się do stołu.
— Zejdź — rozkazał. — Psa tu niema, ale jest chłopiec, który kąsa. Bardzo mi przykro, że od tego zacznie się twój pobyt w szkole, ale muszę spełnić, co mi polecono. Będziesz nosił tę kartę na plecach.
Zamknąłem oczy i spuściłem głowę, było mi gorąco i miałem znów ochotę płakać, ale się powstrzymałem. Wszystko jedno, nic mi nie pomoże!
Zawiesił mi na plecach tę okropną kartę i nosiłem ją odtąd bezustannie.
Jaką to było męką, trudno opowiedzieć. Ciągle zdawało mi się, że ktoś na mnie patrzy i ktoś odczytuje te straszne wyrazy. Nie śmiałem się obejrzeć, gdyż ciągle miałem to wrażenie, że ktoś jest za mną, ktoś śledzi moje kroki, wszystko widzi. Najcięższy kamień nie mógłby być cięższy od tego kawałka papieru, ani tak przygniatać do ziemi.
Chwilami chciałem się oprzeć o drzewo, albo przysłonić plecami do muru, żeby mieć wypoczynek choć przez kilka minut, ale natychmiast zjawiał się przed swoim domkiem człowiek o jednej nodze z groźnemi oczyma i krzyczał strasznym głosem:
— Hej, panie Copperfield! Nie ukrywaj przed ludźmi swojej kary! Nie wolno!
Wtedy czułem w sercu okropne ściskanie, dusiło mię coś w gardle, ale musiałem słuchać i szedłem pochylony z białą tablicą na plecach, wiedząc, że na mnie patrzy służba z kuchni, rzeźnik, piekarz i każdy, kto w jakiejkolwiek sprawie zjawi się w Salem-House.
Pamiętam, iż dochodziło do tego, że bałem się samego siebie, stawałem się jakiś dziki, mogłem naprawdę kąsać,
W jednym kącie podwórza były wielkie drzwi, na których uczniowie wyrzynali imiona swoje i nazwiska. Stałem często przed niemi, odczytując wszystkie kolejno i przy każdem wyobrażając sobie, w jaki sposób on czytać będzie moją straszną kartę. Otoczą mię zapewne wszyscy, kla-