Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 081.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pan Dewi lubił u nas te morskie przysmaki, więc mówiłem do Chama: zawieziemy taki gościniec. Pani Gummidge to ugotowała, a Emilka zebrała te muszelki.
Wziąłem w rękę parę muszelek i patrzyłem na nie wzruszony: przypominały mi szczęśliwe chwile.
— Peggotty napisała — mówił dalej rybak — żebyśmy tu wstąpili, jak będziemy kiedy w Gravesen. A że pogoda piękna, więc powiedziałem do Chama: popłyniemy do Gravesen i odwiedzimy pana Dewi. I jesteśmy.
Chciałem spytać go o Emilkę, kiedy niespodziewanie Steerforth, gwiżdżąc, wszedł do pokoju.
— Przepraszam cię, Copperfield — rzekł, spojrzawszy na moich gości, nie wiedziałem, że jesteś tutaj.
— Nic nie szkodzi — zawołałem ucieszony. — To pan Peggotty z Yarmouth. Był w Gravesen i przyszedł mię odwiedzić.
— Bardzo mi przyjemnie poznać panów — rzekł Steerforth. — Tyle o was słyszałem od Dawida.
— To wszystko nic, mój drogi — odezwałem się, ucieszony jego serdecznością dla rybaków — nie widziałeś najpiękniejszej rzeczy w świecie: domku pana Peggotty z prawdziwego statku!
— Jakto? Z okrętu? — pytał Steerforth ze zdziwieniem.
Zawiązała się bardzo wesoła rozmowa. Steerforth miał dar szczególny zjednywania ludzi: obaj rybacy byli nim zachwyceni i zapraszali, aby zobaczył ich domek, on zaś przyrzekł skorzystać z pierwszej sposobności.
Serdeczne było nasze pożegnanie. Przy pomocy Steerfortha przeniosłem szczęśliwie gościniec do sypialni, a wieczorem odbyła się wspaniała uczta.
Biedny Traddles sam tylko odpokutował za nią. Dziwnie nie miał szczęścia ten chłopiec: jemu jednemu zaszkodziły kraby. Jęczał i wił się z bólu, potem musiał zażyć ogromną porcję wstrętnego lekarstwa, a ponieważ nie chciał powiedzieć, co było przyczyną choroby, dostał laską od pana Creakle i musiał się nauczyć sześć paragrafów greckiego.