Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 090.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdaleka od wszystkich, więc zacząłem czytać znów w swoim pokoju, a wieczorem przesiadywałem w kuchence u Peggotty. Nie było z nami mamy, ale czułem się swobodny i przyjemnie upływały nam godziny.
Pewnego dnia jednakże, kiedy chciałem wyjść z pokoju po obiedzie, pan Murdstone odezwał się głosem surowym:
— Zauważyłem, Dawidzie, że masz usposobienie ponure, a to jest źródłem najgorszych skłonności. Moim obowiązkiem jest czuwać nad tobą, póki jesteś pod moim dachem. Dlatego od tej chwili zabraniam ci zamykać się w swoim pokoju.
Miss Murdstone chrząknęła głośno.
— Oprócz tego — ciągnął dalej pan Murdstone — towarzystwo służących nie jest dla dzieci właściwe i wymykanie się twoje do kuchni świadczy o złych instynktach. Wymagam zatem, abyś pozostawał z nami aż do godziny spoczynku. Taka jest moja wola dla twojego dobra i nie przypuszczam, abyś śmiał być nieposłuszny.
Słuchałem, stojąc na środku pokoju ze spuszczonemi oczyma i pochyloną głową. Nie mogłem tak odrazu oswoić się z myślą, że wszystkie dni odtąd mają mi upływać w towarzystwie tych dwojga ludzi, przygniatających mię strasznym ciężarem. Lecz spojrzałem na mamę. Była okropnie blada i oczy miała zamknięte, zdawało mi się, że na jej długich rzęsach zamigotały łzy.
Usiadłem koło okna i milczałem.
Jakież nieskończenie długie i męczące ciągnęły się teraz dni moich wakacyj. Myśl o mamie ściskała mi serce boleśnie. Wiedziałem, że jest ze mną i że mnie żałuje, że i dla niej każda minuta jest bólem, ale nie śmie i nie może mi nic pomóc. Nie ośmieli się nigdy biedna, droga mama, udręczona przez tych dwoje strasznych ludzi.
I cierpiałem podwójnie: za siebie i za nią. Nie śmiałem się poruszyć, nie śmiałem się odezwać, nie śmiałem wes-