Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 127.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz nie przeląkłem się ani zdziwiłem. Babka nie znała mię przecież i mogła się obawiać, że ucieknę znowu — wolała być zatem ostrożną.
Ukląkłem i zmówiłem gorącą modlitwę, potem wzruszony pięknością tej nocy, usiadłem w oknie i z niewysłowioną rozkoszą patrzyłem na spokojne, ciemne fale i jasne, pogodne niebo. Ogarniało mię słodkie i uroczyste uczucie, jakgdybym był w kościele podczas nabożeństwa — zdawało mi się, że między gwiazdami widzę patrzące na mnie oczy mamy i jej rozwiewną postać z błękitu i srebra.
Zalany łzami położyłem się wreszcie do łóżka, przytuliłem do śnieżnej czystości pościeli i usypiając, modliłem się jeszcze, abym już nigdy nie był człowiekiem bezdomnym i nigdy nie zapominał o bezdomnych.


X. NOWE ŻYCIE.

Kiedy nazajutrz rano zszedłem na śniadanie, zastałem babkę, siedzącą przy stole, z głową, opartą na ręku i tak zamyśloną, że woda z odkręconego samowara dawno przepełniła imbryk, tackę pod nim i rozlewała się coraz dalej po obrusie.
Powitałem ją i usiadłem na miejscu przygotowanem naprzeciwko. Miałem ją wprost przed sobą i czułem bezustannie jej badawcze i przenikliwe spojrzenie. Odgadywałem, że pragnie mię poznać, zanim coś postanowi o mym losie, i to właśnie mieszało mię do tego stopnia, że nie umiałem trzymać noża i widelca, ręce mi drżały, spuszczałem powieki, czerwieniłem się i nie mogłem śmiało i spokojnie patrzeć jej w oczy.
— Napisałam do niego — odezwała się nareszcie, kiedy skończyłem jeść i otarłem usta.
— Do kogo? — zapytałem ze zdziwieniem.
— Do twego ojczyma.
— Pana Murdstone? — powtórzyłem przerażony. — I dowie się, gdzie jestem?