Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 129.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ach — zawołał nareszcie, odrzucając pióro i ujmując serdecznie moje ręce. — Dziękuję, bardzo dziękuję — zapewniał, słuchając mojego poselstwa. — Wszystko dobrze, wszystko najlepiej, tylko król Karol I-y...
Umilkł i zrobił tajemniczą minę, jakgdyby wymówił niebezpieczne słowa.
— Cyt! — zaczął znowu. — To jest trudna kwestja i nie mogę dotąd rozwiązać jej jasno. Historja mówi, że on był ścięty, a przecież...
I wymownie wskazał na swoją głowę, mocno trzymającą się na karku.
Nie wiedziałem, co mam na to odpowiedzieć.
Lecz pan Dick zmrużył oko i uśmiechnął się już do latawca.
— Puścimy go dziś razem — rzekł wesoło. — To jest najlepszy sposób, mój kochany. Zobacz.
Zauważyłem teraz, że latawiec zrobiony był z zapisanego papieru, na którym imię Karola I-go powtarzało się dosyć często.
— To, widzisz, idzie wysoko, daleko — mówił pan Dick, figlarnie mrużąc jedno oko. — Tak rozsyłam po świecie różne wiadomości! Teraz podziękuj miss Trotwood za uprzejmość. Natychmiast zejdę nadół, tylko złożę papiery i będziemy puszczać latawca.
Babka z lekkim uśmiechem i bardzo uważnem spojrzeniem wysłuchała odpowiedzi, którą jej przyniosłem, i spytała, jak mi się pan Dick podoba,
— Bardzo — odpowiedziałem jej szczerze — tylko... ale...
— Karol I? Zczasem i to zrozumiesz. Teraz powiem ci tylko, że źli ludzie nazwali pana Dicka warjatem i zamknęli go w miejscu gorszem, niż więzienie. Lecz znałam go od dziecka i mogę cię zapewnić, że to człowiek niepospolicie rozsądny. Wzięłam go pod opiekę, jest u mnie szczęśliwy, a skromna pensja, jaką mu płaci rodzina, wystarcza naj-