Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 132.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nigdy przed spełnieniem obowiązku. Wiem dziś dokładnie, z kim mam do czynienia, lecz potrafię znaleźć na wszystko kaganiec. Jedno tylko pytanie: mam nadzieję, miss Trotwood, że bez pani upoważnienia porzucił uczciwą pracę na kawałek chleba?
— Bez mego upoważnienia. Muszę wszakże zapytać pana, czy do tej samej pracy przeznaczyłbyś własnego syna w wieku Copperfielda?
— Syn mojego brata — pośpieszyła z odpowiedzią miss Murdstone — nie mógłby mieć takiego charakteru. Nic dziwnego, że poszedłby inną drogą.
— A gdyby żyła dotąd jego matka, czy możecie państwo zapewnić, że zgodziłaby się na takie zajęcie dla syna?
— Nie przypuszczam, ażeby Klara w czemkolwiek mogła się sprzeciwić mojej woli — uroczyście wygłosił pan Murdstone.
— Biedna! — rzekła babka. — Jej dochody po śmierci ustały?
— Zupełnie.
— A dom? Czy nie zrobiła żadnego rozporządzenia, aby zabezpieczyć los dziecka?
— Klara miała męża, któremu ufała we wszystkiem.
— Niestety — westchnęła babka — sama była dzieckiem. Co więcej masz mi pan do powiedzenia?
— Tylko to, miss Trotwood: bez względu na drogę przybyłem sam, ażeby zabrać stąd Dawida i postąpić z nim, jak będę uważał za słuszne. Żadnych zobowiązań, żadnych obietnic, żadnego rachunku ze swego postępowania zdawać nikomu nie myślę. Chcę zabrać chłopca. Jeżeli zaś pani, miss Trotwood, popierając jego krnąbrność, zamierzasz stanąć wobec mnie po jego stronie, to uprzedzam, że pozostawię ci go już na zawsze. Jestem człowiekiem stanowczym i daję do wyboru: Dawid pójdzie ze mną natychmiast, albo nie znam go więcej i dom mój dla niego od tej chwili zamknięty. Wyrażam się, jak sądzę, dosyć jasno.