Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 137.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Doktór Strong był niemłody i bardzo poważny, ale rozumiał potrzeby młodości, z zamiłowania został pedagogiem i umiał być doskonałym wychowawcą. To też kochany i szanowany przez uczniów, miał na nich wpływ najlepszy, i był szczęśliwy, że z jego zakładu wychodzili ludzie rozumni, a zczasem zasłużeni obywatele kraju.
Kiedy stanąłem przed nim po raz pierwszy, mimowoli przyszła mi na myśl karykaturalna postać pana Creakle. I znowu nasunęło się pytanie, jakim sposobem mógł być dyrektorem szkoły? I czy panuje dotąd w Salem House?
Ha, mniejsza o to. Pan Strong przeniknął mię bystrem spojrzeniem, łagodnie oparł rękę na mojem ramieniu i weszliśmy razem do klasy, pięknej i widnej sali, gdzie panowała względna cisza i pogoda.
Doktór powitał chłopców, przedstawił nowego kolegę i polecił mię prymusowi, jako pierwszemu w szkole.
Egzamin wypadł dla mnie niepomyślnie: wiele rzeczy zapomniałem, innych nie uczyłem się wcale, zostałem zaliczony do początkujących. Nikt jednak nie okazał mi lekceważenia, nauczyciele dawali dobre rady i wskazówki, pokrzepiali otuchą, a wszyscy zapewniali, że przy pracy i dobrej woli mogę szybko iść naprzód.
Pomimo to wracałem dnia pierwszego bardzo upokorzony i zgnębiony. Wszedłem na stare schody, tak dziwnie poczciwe, że zdawały się mnie uspokajać. W ten sam sposób oddziaływało na mnie tutaj wszystko. Po godzinie, spędzonej w swoim pokoiku, wyszedłem na obiad już pełen nadziei i wiary we własne siły.
I znowu po obiedzie poszliśmy na górę, pan Wickfield popijał lampką wino, Ania grała, trochę śpiewała znane i miłe piosenki, potem wszyscy rozmawialiśmy przy kominku, pan Wickfield wypytywał mię o szkołę, a kiedy Urja wezwał go do kancelarji, rozmawialiśmy z Anią.
Urja, jedyna chmura na tym jasnym horyzoncie, jedyna przykra strona pobytu w tym miłym domu. Czy dla wszyst-