Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 204.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
XVII. SPÓŁKA WICKFIELD I HEEP.

W interesach babki musiałem wybrać się do Duwru. Chodziło o korzystne wynajęcie lub sprzedaż jej posiadłości i jako młody prawnik mogłem jej być użyteczny. Zdaje mi się, że oprócz tego, pragnęła dla mnie pewnej zmiany wrażeń i trochę odpoczynku. A oboje byliśmy bardzo radzi zobaczyć zbliska, co słychać u pana Wickfielda i jak tam biedna Ania radzi sobie pod jarzmem Heepów.
Z miłem wrażeniem ujrzałem znowu Canterbury, z którem łączył się dla mnie szczęśliwy okres życia i tyle jasnych wspomnień. Zdawało mi się, że znów jestem małym chłopcem, gdy zadzwoniłem do drzwi pana Wickfielda.
Pierwszą osobą, która mię tu powitała, był pan Micawber. Zmieszał się na mój widok i mimo całej serdeczności, jaką mu okazywałem, nie mógł przyjść do siebie i odzyskać dawnej swobody. Z przykrością zauważyłem, że nie śmie być szczery jak dawniej. Gdy zapytałem o stosunek z Heep'em, zmieszał się jeszcze bardziej, szybko postąpił ku drzwiom i otworzył je nagłym ruchem, a nakoniec oświadczył z miną uroczystą, że pan Heep jest niepospolitym człowiekiem, a on byłby nikczemny, gdyby przez brak dyskrecji nadużył zaufania, jakiem go zwierzchnik obdarza.
Był nadzwyczajnie grzeczny i uprzejmy, ale widziałem, że z prawdziwą ulgą pożegnał mię, kiedy poszedłem na górę.
W bawialnym pokoju nie było nikogo, zapukałem leciutko do drzwi Ani i po chwili uchyliłem je ostrożnie. Siedziała przy stoliku, zajęta pisaniem, i zerwała się szybko z radosnym okrzykiem.
— Aniu, Aniu — mówiłem, całując jej ręce — gdybyś wiedziała, jak się do ciebie stęskniłem! Doprawdy, że nie umiem żyć bez ciebie, moja droga siostrzyczko, mój najlepszy, najmądrzejszy przyjacielu!
Uścisnęła mi rękę i spojrzała w oczy takim anielskim wzrokiem, iż cichy spokój zstąpił do mej duszy i to błogie zadowolenie, jakie zwykle w jej obecności odczuwałem.