Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 212.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Powinieneś mię posłać na cały rok do Ani. Od niej nauczyłabym się wszystkiego i wróciłabym już zupełnie inna. I wiesz? Byłoby mi tak dobrze u niej. Napewno byłoby mi dobrze!


XVIII. DORA.

Upływały tygodnie i miesiące. Ludzie mówili, że mi się powodzi. Rzeczywiście sam czułem się już pewny siebie, moje zamiary zwykle spełniały się podług życzenia, nie miałem zupełnie obawy o przyszłość, i choć byłem tak młody, czułem z pewną dumą, że ceniono już moje zdanie.
W czem leżała tajemnica tego powodzenia, nie umiałbym określić jasno. Nie wiem, czy byłem silny i stanowczy, lecz zawdzięczałem babce ważne cechy charakteru, które niejednokrotnie dały mi zwycięstwo; to były: punktualność, wytrwałość, porządek. Do czego się zabrałem, spełniłem dokładnie i najlepiej, jak mogłem, oddając się każdej pracy całą duszą. I to budziło w ludziach zaufanie.
„Trot powiedział“ — to znaczy, że będzie zrobione. „Trot się podjął“ — więc można liczyć na to. Zrozumiałem, że taka opinja jest skarbem i daje duży procent. Miss Betsy z dumą spoglądała na mnie, a Traddles wzdychał ciężko.
Poczciwy chłopak nie zazdrościł mi zupełnie i pomagał gorliwie w pracy nad stenografją, należał jednak do tych nieszczęśliwych, którzy nie umieją nic zdobyć dla siebie. Z jakimi trudem odkładał każdy funt na przyszłość, a gdyby nie miss Zofja, nie byłby zdolny i do tego.
Dzięki niemu, w stosunkowo krótkim czasie, opanowałem wszystkie tajemnice utrwalania głosu mowców w parlamencie i zdobyłem opinję pierwszorzędnej firmy. Najlepsze dzienniki ubiegały się o mnie, skutkiem czego moje dochody stały się bardzo pokaźne. Wkrótce musiałem nawet zrzec się miejsca sekretarza u zacnego doktora i jako praw-