Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 219.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Za co, kwiatuszku? Że masz wierne serce? Szanuję to i cenię.
W niedzielę państwo Traddles przychodzili do nas na obiad. Bywało wtedy gwarno i wesoło, Dora śmiała się i klaskała w dłonie, lecz nie wstawała ze swego fotela, chociaż przy pożegnaniu obiecywała zwykle, że za tydzień odprowadzimy ich do domu.
Ale za tydzień było znów to samo. I czułem, że mój ciężar staje się z każdym dniem lżejszy, a nie widziałem na to żadnej rady. Radziliśmy się przecież najlepszych doktorów, wypełnialiśmy wszystkie ich przepisy, ale każdy z nich potrząsał głową i zapewniał, iż... życie ludzkie w ręku Boga.
Więc gdy w nocy usiadłem sam przy swojem biurku, zamiast sięgnąć po pióro i snuć fantastyczne obrazy, oparłem twarz na dłoni i płakałem długo.
Nie śmiałem wypowiedzieć swoich myśli, ale czułem, że stoję na progu nieszczęścia, że mój kwiatuszek rozwija skrzydełka, aby ulecieć ode mnie już na zawsze.
A nie mogłem wyobrazić sobie życia bez niej, bez tej ukochanej i słodkiej dzieciny, która była mi wiosną życia.


XIX. PRAWDA I MIŁOŚĆ ZWYCIĘŻA.

Pewnego dnia otrzymałem bardzo dziwny list z Canterbury. Znałem słabość pana Micawbera do pisania listów patetycznych, w tym jednakże tkwiło coś więcej w formie napuszonego frazesu.
Odwołując się do starej przyjaźni, która ośmiela go wyciągać rękę do człowieka na mojem stanowisku (!), malował w słowach tragicznych swój nastrój. Pozbawiony „pogody i spokoju ducha“, z „sercem zatrutem“, nie śmiąc „podnieść czoła wobec swych bliźnich“, ani „patrzeć w przyszłość“, pragnie wychylić do dna „gorzki kielich“ i „spocząć w grobie“, gdzie „robak zgryzoty ustąpi swej roli ła-