Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/100

Ta strona została skorygowana.

pensa. Sam mi tak powiedział, więc cóż miałam robić? I pan Tip spotkał mię także na schodach, zapytał, dokąd idę, i powiedział: — Zaczekaj, Maggi, dam ci drugi list, a jeśli przyniesiesz mi dobrą odpowiedź, dostaniesz dziesięć pensów. — Więc cóż miałam zrobić, matusiu?
W oczach Dorrit odbiło się wyraźnie, że zgaduje, do kogo listy są adresowane:
Maggi mówiła dalej.
— Muszę oddać listy, ale ty, matusiu, nie powinnaś o tem wiedzieć, więc odejdź sobie trochę, albo niech pan ze mną odejdzie, to oddam panu, jak mi przykazali.
Clennam spokojnie przeszedł na drugą stronę mostu, szybko przeczytał listy, których treści mógł się domyślić. Pan Dorrit prosił go o pożyczenie trzech funtów, ponieważ pieniądze, których się spodziewał, nie przyszły na czas z miasta, a on, nieszczęsny więzień, nic na to poradzić nie może. Tip zawiadamiał pana Clennam, który jest tak życzliwy dla jego rodziny, iż znalazł wreszcie miejsce, dające widoki na świetną przyszłość, lecz tymczasem skromne, które jednak może utracić skutkiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, jeżeli przed upływem sześciu godzin nie będzie w posiadaniu ośmiu funtów sterlirigów. Dlatego najuprzejmiej prosi o pożyczenie tej sumy, zobowiązując się zwrócić ją w ciągu miesiąca.
Clennam odpowiedział na listy natychmiast przy pomocy swojego notatnika. Przesłał ojcu żądaną sumę, Tipowi odpowiedział grzecznie, lecz odmownie. Doręczył Maggi listy i dał jej szylinga, przewidując, że jej fatyga nie będzie wynagrodzona.
Kiedy znowu złączył się z Emi, łatwo zauważył, że jest głęboko smutna i zdenerwowana.
— Wrócę do domu — rzekła. — Powinnam powrócić.
— Nie sądzę — odparł. — Na listy już odpowiedziałem i wszystko załatwione. Niema o czem mówić.
— Lepiej wrócę — powtórzyła drżącym głosem — nie powinnam zostawiać go samego... Ani Tipa... Tam moje miejsce... To egoizm z mojej strony... nie powinnam od nich odchodzić...