lepiej dla ciebie nie mieszać się zupełnie do tej sprawy — dodał złośliwie Rigaud, mrużąc oczy i kryjąc nos pomiędzy wąsy.
— Jedno jest wyjaśnione — odezwał się Artur — że pan żyjesz. To rzecz najważniejsza. Są świadkowie, którzy zaprowadzą pana do pierwszego policjanta i zagadka zniknięcia będzie wyjaśniona.
— Nikt mnie nie zaprowadzi do żadnego policjanta! — zawołał z oburzeniem Rigaud. — Niech was djabli wezmą z waszymi świadkami, bez nich przedstawię się, komu potrzeba, i dam świadectwo, o które wam chodzi. Kontrabandzista, pióra i papieru!
Cavaletto wypełnił rozkaz według wskazówek Artura, a Blandois, uśmiechnąwszy się złowrogo i podnosząc wysoko wąsy, zaczął pisać:
„Wielmożna pani Clennam.
Czekam odpowiedzi.
Więzienie Marshalsea.
Pokój Artura Clennam.
- Szanowna i droga pani. Z głębokim żalem dowiedziałem się od syna pani, który odszukał mię z pomocą szpiega, iż szanowna pani niepokoiła się o moje życie. Pospieszam zatem stwierdzić, że jestem zdrów zupełnie.
- Pospieszyłbym na skrzydłach do szanownej pani, gdybym był przekonany, że jest zdecydowana na przyjęcie proponowanych przeze mnie warunków. Ponieważ jednak mam co do tego wątpliwości, oświadczam, iż po stanowczą decyzję zgłoszę się za dni osiem od daty dzisiejszej, i jeśli nie porozumiemy się wówczas, spadną na szanowną panią wszystkie nieuniknione następstwa tego zbytniego uporu.
- Odkładam zakończenie interesu, aby szanownej pani pozostawić czas do przygotowania warunków, któreby zadowoliły nas oboje. Ponieważ jednak niezależnie od swojej woli pozbawiony zostałem dotychczasowego schronienia,