— Co robisz, dziecko! — zawołał wzruszony — Przepraszam panią, to przyzwyczajenie. Tak nie można.
Wtedy objęła go za szyję i pocałowała w twarz, jak niegdyś ojca.
— Dobre dziecko... jak tamta — szeptał starzec zdławionym głosem. — No, ma swego Henryka, trudno!
Pani Meagles i Tettycoram powróciły do Twickenham, wywołując w domu radosne zdziwienie. Tetty czuła się szczęśliwa. Nigdy dotąd jej stosunek z opiekunką nie był tak serdeczny, nigdy z taką delikatnością nie uprzedzała jej życzeń, nigdy nie rozmawiały tak długo i szczerze.
Pewnego dnia przyniosła pamiętnik miss Wade, dany jej dla nauki, który sprowadził skutek wręcz przeciwny życzeniom autorki. Miss Wade chciała w oczach Tettycoram usprawiedliwić siebie i swój stosunek do ludzi. Tettycoram oceniła go inaczej, zrozumiała — chorobliwość swej uwodzicielki. Teraz pragnęła przeczytać go z panią Meagles, która zadawała jej nieraz pytania, świadczące, iż zaciekawiała ją postać tej nieznanej kobiety.
Więc czytały razem.
„Na szczęście czy nieszczęście nie byłam nigdy głupia. — pisała miss Wade. — Głupim zawsze dobrze. Ale ja zauważyłam bardzo wcześnie, że przede mną ukrywają wiele rzeczy, i nie chciałam być oszukiwana.
Wychowałam się u pewnej lady, która pozwalała nazywać się babcią, prędko jednak odgadłam, że nie była moją babką rzeczywiście. Oprócz mnie były w domu jej wnuczki, siostrzenice i kilka obcych panienek, uczyłyśmy się razem u tych samych nauczycieli.
Miałam może lat dwanaście, gdy zaczęłam spostrzegać, że wszyscy otaczają mię jakąś opieką, jakiemś współczuciem, wyrozumiałością, dlatego niby, że jestem sierota. Prędko zrozumiałam przecież, że to było z ich strony pychą i że upokarzały