Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/35

Ta strona została przepisana.

Modystka była smutna i płakała.
— Nie po to przyszłam tutaj, proszę pani, tylko... czyby pani nie chciała nauczyć mię krawiectwa... za niedrogą cenę.
— Moje dziecko — rzekła modystka — widzisz, do czego doszłam na tej drodze.
— Bardzo pani żałuję, ale chciałabym nauczyć się szycia. Ja tak mało wymagam i to byłoby dla mnie wielkim skarbem.
— Jesteś mała i wątła, moje dziecko — zaczęła dość niechętnie smutna mistrzyni igły.
— Tak, jestem bardzo mała — szepnęła Emi, tłumiąc łzy w obawie, że jej prośba zostanie odrzucona — jestem mała, ale jestem dosyć silna, pracowałabym szczerze, bo .. tak pragnę...
Nie mogła mówić więcej i załkała cicho.
To wzruszyło biedną kobietę, przygnębioną własnemi kłopotami, przytuliła dziecko do piersi i zajęła się nią serdecznie.
Tym sposobem obiedwie siostry miały w ręku kawałek chleba, ale żeby z niego korzystać, trzeba znów było użyć dyplomacji.
Pan Dorrit czuł się zawsze zrujnowanym panem i, choć łaskawie przyjmował daniny, należne mu w tem miejscu od poddanych, rozpłakał się na pierwszą wzmiankę, że córki jego mają pracować dla chleba. Nie, na to nie pozwoli, póki żyje!
Więc jakże zrobić? Trzeba go przecież oszczędzać. Dosyć smutne ma życie w tem zamknięciu.
Emi myślała o tem.
Pan Dorrit miał rodzonego brata, który był na wolności, ale często odwiedzał go w Marshalsea. Majątek obu braci zginął jednocześnie w zawiłych interesach ojca Emi, który jednak sam tylko był odpowiedzialny za pozostałe długi, jako wspólnik firmy. Stryj Fryderyk, skromny i cichy, na wieść o ubóstwie pochylił się ku ziemi, jakby pod wielkim ciężarem, i nie głosząc skarg żadnych, stał się człowiekiem złamanym. Niegdyś z amatorstwa uprawiał muzykę, teraz dostał miejsce w orkiestrze jakiegoś drugorzędnego teatru i skromny dochód wystarczał mu na utrzymanie. Zajmował na poddaszu ubogą izdebkę, chodził