Strona:PL Karol Dickens - Maleńka Dorrit.djvu/39

Ta strona została skorygowana.

— Jestem Clennam — rzekł żywo. — Przed paru tygodniami wróciłem do Anglji z długiej i dalekiej podróży. W domu matki spotkałem młodą dziewczynę, która zarabia u niej szyciem. Nazywają ją Dorrit. Obchodzi mię to dziecko w sposób bardzo poważny, muszę zasięgnąć o niej pewnych wiadomości i właśnie dziś przed chwilą widziałem, jak weszła w tę furtkę.
— Hm... hm... — powtarzał starzec. — Mała Dorrit. Wiem, że pan mówi prawdę. Emi mówiła mi o pani Clennam. Skoro się pan poważnie nią interesuje, to... to proszę.
Postąpił ku furtce i znów się zatrzymał.
— Widzi pan — zaczął znowu — to jest córka brata mojego, Wiljama. Jestem Fryderyk Dorrit. Brat zamknięty tutaj od lat bardzo wielu, bardzo wielu. Za długi. Jakie długi? Mniejsza o to. O wielu rzeczach nie wie. Nie można mówić przy nim o tem, co się dzieje za kratą. Nie wie, że jego córka zarabia szyciem. Nie wie. Więc bądź pan ostrożny i mów tylko o tem, o czem inni rozmawiać będą.
Na końcu długiej sieni odźwierny otworzył furtę i puścił obu, nie pytając, dokąd idą. Znaleźli się na ciemnem i ciasnem podwórzu, w oknach dokoła jaśniały światełka. Fryderyk skierował się do drzwi dobrze znanych i, wstępując na schody, odwrócił się do towarzysza.
— Schody strome, a ciemno, ale droga prosta — rzekł uspokajająco.
Zatrzymał się na górze jeszcze chwilę, czekając na towarzysza, nakoniec, kiedy Artur znalazł się tuż za nim, pchnął przed sobą niewielkie drzwiczki.
I oto Artur zrozumiał natychmiast, dlaczego mała Dorrit nie chciała jeść razem obiadu.
Klęczała w tej chwili przed niskim kominkiem i na małej patelni rozgrzewała kotlet, który przyniosła z sobą. Przy stoliku w szlafroku siedział tymczasem jej ojciec, oczekując z apetytem na wieczerzę. Stół był nakryty czyściutką serwetą, przy talerzu na podstawce leżał nóż i widelec, a dalej stała szklanka i bu-