Strona:PL Krzysztof Kamil Baczyński - Kodeks 42-44.djvu/012

Ta strona została uwierzytelniona.

a na postojach ciemnych marzy mu się długa
smocza szyja przebita i oczy, co były
wypukłe i żałosne i głos i łzy słyszy
i gorzko płacze zbrodni pod sklepieniem ciszy.

Grudzień 1942 r.



POLACY

Oto rozmawiam z cieniami rycerzy
w głuchej, wygasłej urnie mojej ziemi,
a głosy jak organy rosną i strudzeni
tyle wieków zwalając co nad nimi leżą,
tyle serc w jeden kamień skutych nim odwalą
jak ciemność stygną we mnie i jak wiatr się żalą.

O! Straszne, straszne dzieje. Widzę morza głuche,
ziemię z niebem złączoną, a jak step w posuchę
i tętent burz pod ziemią i tłumy wśród ogni
wijące się jak węże pocięte w kawały
i twarze, twarze groźne, o! twarze podobne
obliczem w śnie zabitych. To znów nagle wały,
mury, miecze się wznoszą, krzyk rozcina ziemię;
a potem cisza. Tylko stoją nieme
posągi bohaterów — trzech, lub dwu herosów,
a popod nimi przepaść zieje — do dna głosu.

Jeszcze, jeszcze pochody na dalekich lądach,
gdzie huragany armat rwą na strzępy ziemię,
na morzach lśniących, gdzie zamknięci w prądach
mocują się z żyłami golfstromów pod nimi.
I jeszcze, jeszcze dalej — gdzie stąpną — zwycięzcy.