Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/387

Ta strona została uwierzytelniona.
LXII.
Anioł Stróż.

Przy wrotach biédnéj, kmiecéj chateczki,
Igrają społem drobne dziateczki,
Ojciec skończywszy rolne roboty,
Zwozi w stodoły plon zbiorów złoty.
Matka przyrządza skromną wieczerzę,
Dziadunio szepcze ciche pacierze,
Chłopaczki jako ptaszkowie leśni,
Gnając bydełko nucą swe pieśni:
Słowem, gdzie tylko spojrzysz w około,
Wszędzie tak lubo, jasno, wesoło!..
Szczęście lśni w chatce, o drodzy moi,
Bo tam Stróż Anioł u proga stoi.
W zcienionym lipą dworku szlacheckim,
Matka piosenkę nuci nad dzieckiem,
Ojciec skończywszy dzienne zajęcia,
Starszego synka bierze w objęcia,
Rad, że u chłopca książkowa praca
Rozjaśnia myśli, umysł wzbogaca,
Z pola wracają wozy i pługi,
Kończy swe trudy czeladź i sługi;
Wkrótce w te ciche, spokojne progi,
Z mrokami nocy wejdzie syn błogi...
Szczęście lśni w dworku, bo u podwoi
Na straży cnoty, Anioł Stróż stoi.
W możnym pałacu pan z cnót swych znany,
Siedząc za stołem nakreśla plany
Szkółek i ochron, by ludek Boży,
Nie kroczył pośród ciemnych bezdroży,