Strona:PL Leopold Blumental Sherlock Holmes w Warszawie.pdf/10

Ta strona została uwierzytelniona.

— Fakty… fakty… — wycedził zimno Holmes, przymykając oczy.
— Jakie fakty?
— Kiedy Pani wyszła za mąż?
— Blisko dwa miesiące temu.
— Gdzie?
— W Krakowie.
— Za zgodą ojca?
— Nie mam go…
— Za zgodą matki?
— Tak… chociaż matka bardzo płakała, rozstając się ze mną. Gdyśmy wyjeżdżali, powiedziała mi na osobności: Dziecko moje! gdyby ci źle było… gdybyś omyliła się co do jego charakteru, pamiętaj, że masz matkę… Napisz… zaraz przyjadę.“ Lękała się o mnie bardzo…
— Mąż Pani dawał powód do tych obaw?..
— Jako narzeczony — nie. Był bardzo łagodny. Po ślubie, na drugi dzień… przeraził mnie i mamę dziwaczną gwałtownością… Rzucił szklankę o ziemię — i rozbił ją… Pobladł… trząsł się z gniewu… Potem mocno przepraszał…
— W jakich to było okolicznościach?
— Bez żadnego powodu. Mama, która zna zagranicę gruntownie, układała nam właśnie plan podróży poślubnej. Mój mąż miał iść po bilety dla nas — i wtem… poprostu wpadł w pasyę… Pamiętam, mama opowiadała o jakimś obrazie w pałacu Pitti, który wszyscy oglądają, i obiecała nam go pokazać — podobno curiosum… Mama zna wszystkie galerye… Obiecała nam ciceronować… Rzuciłam się mamie w objęcia… Ludwiczek ucałował Mamie ręce… Był ogromnie wesół i rad, że wyjeżdżamy… I naraz — kiedy już szedł po bilety — chwycił