Strona:PL Leopold Blumental Sherlock Holmes w Warszawie.pdf/20

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pozwól, że powiem ci dopiero później.
— Jesteś pewny swego?..
— Mam pewne kombinacje…
— Mogą zawieść…
— Mogą. Ale… nie zawiodą. Przynajmniej mam nadzieję.
— Więc telegrafujesz… I co więcej?..
— Wyjeżdżam do Berlina. Pojedziesz ze mną.
— Jak najchętniej.
— A zatem przygotuj się… Jedziemy choćby zaraz… Zatelegrafuję na dworcu.
W pół godziny potem byliśmy na dworcu warszawsko-wiedeńskiej kolei. Sherlock oddał depeszę. Wyznaję, że byłem mocno zaintrygowany. Mój przyjaciel dostrzegł to, i uśmiechając się, rzekł, kiedyśmy już siedzieli w wagonie:
— Aby nieco zaspokoić twoją ciekawość, powiem ci, żem telegrafował do Paryża do hotelu „Regina.“
— Ale do kogo?
— Do damy z czerwonem piórem na kapeluszu.
— A!.. Znasz jej nazwisko?
— Domyślam się…
Pociąg ruszył właśnie… Holmes owinął się pledem. Wiedziałem, że tymczasem nic więcej nie powie. Po chwili usłyszałem jego chrapanie. Co do mnie, zasnąć nie mogłem. Gubiłem się w domysłach. Jak on znajdzie ową damę z czerwonem piórem na kapeluszu?.. Cała opowieść Klotyldy wydawała mi się czemś bez związku, bez sensu. Ten list… ta podróż… ta dama… ten szereg ucieczek… Nic się nie kleiło. Im dłużej rozmyślałem, tem grubszą bardziej nieprzejrzaną wydawała mi się zasłona tajemnicy. A Holmes spał, pewny swoich „kombinacyj.“ Dziwny człowiek!..