Strona:PL Leopold Blumental Wszechpartyjna rodzina.pdf/2

Ta strona została uwierzytelniona.

z moich uwag na temat, że „pracować nie jestem w stanie“, nie pomaga, bo niezmiennie słyszę odpowiedź: „Po pierwsze — my hałasujemy na swojem terytorjum, w drugim pokoju, i Tatuś może sobie zatknąć uszy; powtóre teraz jest rewolucya, a w czasie rewolucyi normalny bieg życia musi być zakłócony; po trzecie Tatuś jest zacofany „endek“… i Tatuś nas wcale nie rozumie.
Poczem hałas piekielny trwa nadal w przyległym pokoju.
Czternastoletni Jaś, zażarty pepeesowiec, dowodzi trzynastoletniemu Romkowi, zakutemu esdekowi:
— Muszą być dwie konstytuanty równoległe! Jak możesz chcieć, aby dwa narody miały jedną konstytuantę? To będzie tak, jak wtedy, kiedyśmy dwaj mieli jedną kołdrę… To tyś mi ciągle ściągał… a co się obudzę w nocy, już leżę bez kołdry… i zimno dmie…
— Nieprawda, tyś ściągał!… A socjalizm może być tylko jeden — nie dwa! Patrzcie go: dwa socjalizmy — jeden na Petersburg, drugi na Warszawę! Taka to jest twoja solidarność międzynarodowa. On chce swojego polskiego socjalizmu na podomu! Hi-ha! hi-ha! Oj-jej! pęknę ze śmiechu…
— Ty, ciężki idjoto! — oburza się Jaś. Jak ty chcesz, żeby taką dużą rzecz, jak socjalizm, urządzić odrazu w jednem miejscu na wszystkich, a potem rozwoić? Toć tu i tam dojdzie stłuczony… albo nigdy nie dojdzie. A narodowy duch — gdzie?! A nasza godność narodowa?!
— Hi-ha! — śmieje się Romek, przesadzając umyślnie w wesołości i łapiąc się za brzuch — narodowy duch u socjalisty! Idź do endeków z takiemi głupstwami!
— Co?! co?! — wrzeszczy Jaś — a kto zaszczepił u nas socjalizm, jeżeli nie my? Czy Volapükiem pisaliśmy