Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/103

Ta strona została przepisana.
95

Przedemną olbrzym i nic poziomego!
Uczuwam w sobie coś nieśmiertelnego,
Co mię porywa, unosi i goni,
I nigdzie żadnej już nie widzę mety,
I myśl ma nakształt świecącej komety
Do najciemniejszych zagląda ustroni;
Tej myśli śmiałym oskrzydlony lotem
Lecę... i nie wiem, czy będę z powrotem.
Przedemną olbrzym i mocarz przedemną!
Świeci spokojem królewskiego czoła,
I zda się na mnie fal swych szumem woła:
„Mierzyć się tobie z olbrzymem daremno!“
Nie sądź, mocarzu! Hamletowe echa
Inaczej szepcą: w łupinie orzecha
Człowiek więziony — królem jest bez granic,
Bo ducha jego żywi moc zwycięska,
Władza potężna, siła czarnoksięska,
Której się nigdy nie pozbędzie za nic.
I patrz! jam słaby, na twym groźnym grzbiecie,
Punkt: marny, który lada fala zmiecie,
Myślą jednoczę dwóch obszarów drogi
I podwójnego łączę przestrzeń świata,
Gdyż w jednej chwili dusza ma ulata
Na bezdnie twoje i w niebieskie progi.