Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/167

Ta strona została przepisana.
159

O, nie, nie tobie z licem jasnem,
Wiedz! przeznaczyły tak już losy,
W milczeniu zwiędnąć w kole ciasnem,
Zazdrości grubej znosić ciosy,
Wśród lekkomyślnych dusz i chłodnych,
Przyjaciół zdradnych, wrogów silnych,
Strachów, nadziei, prac bezpłodnych,
Zawodów ciężkich, nieomylnych!
I wierzaj mi, klasztoru wieko
Nie schroni cię od namiętności,
Wśród modlitw równieś ty daleko
Od bóstwa, niebios i ludzkości!
O, piękna! wiedzieć tyś powinna,
Twa przyszłość dzisiaj się pogłębia,
Czeka cię dzisiaj droga inna,
Zachwytów nowych czeka głębia!
Pozostaw dawne twe żądanie
I świat ten nędzny losom jego,
Albowiem wwiodę cię w otchłanie
Poznania świata nieziemskiego.
I tłumy duchów mych podniebnych
Pod stopy przyprowadzę twoje;
Orszak czarownych mych służebnych
Będzie twe, piękna, strzedz podwoje
Dla ciebie z gwiazdy — tam! na wschodzie