Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 087.jpg

Ta strona została skorygowana.

Cudnieć to było patrzeć na te świty
Srężogą[1] srebrną drżące w on czas ranny,
Gdy nad ocean parami nakryty,
Skróś mgły zaczęły bić one fontanny!
Słup w górę idzie, rozszczepia się w kity,
Spada i sypie perłowych ros manny...
W stu miejsach naraz wybija z mgły, tryska,
W stu tęczach srebrem lśni i złotem błyska.

A tem ci milsze były te widzenia,
Iż z dnia nam na dzień bliżyły się brzegi.
Już się ta błędna niezmierność odmienia,
Już ptak zapada gęstszy na noclegi
Pomiędzy żagle; już się rozpierścienia
Lżej fala, już wiatr inszemi się ściegi
Pod niebem nosi; juz z lądów przywiewa
Dech kwiecia, trawy i ziemi, i drzewa.

Więc niespokojność jakowaś się budzi,
I serca ogień podpala nam żywy.
W jedną się stronę gromada pcha ludzi
Na pomost. Stoją, i wiatr ten życzliwy
Nozdrzami ciągną, z zadusznej tej gródzi[2]
Wyległszy. Tak pszczeli rój, chciwy
Wiosny, po wierzchu ul w marcu obsiada,
Suszy się, brząka, i skrzydła rozkłada.

Teraz się widzieć dały te odmiany,
Które ta droga zrobiła w narodzie.
Stwardły na grzbietach siermięgi, sukmany,
Solnemi pary przewzięte na wodzie.
Z zapadłą piersią, z drżącemi kolany,
Z twarzą sczerniałą na wietrze i w głodzie

  1. Srężoga — jasny, napół przejrzysty błękit, «modrość lekuchna» (str. 12).
  2. Gródź, gródza — miejsce zagrodzone, zagroda dla kur; tu przen. miejsce pod pokładem.