Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 089.jpg

Ta strona została skorygowana.

Czarnemi góry wyrznęły się kłami
W modrem powietrzu i na jasnem niebie,
Ku morzu schodząc wąskiemi smugami,
Za które statki chronią się w potrzebie.
Lecz nasz się okręt kierował na skały
Najtęższe, co tam dwie z osobna stały.

Port to był. Ziemi upragnionej wrota,
Obudowane zamczysto a ciasno;
Lała się przez nie zgóry struga złota
Słońca, polewę czyniąc morzu jasną.
Fala się o nie z srogim hukiem miota,
Zda się, że wody srebrnym je zatrzasną
Wrzeciądzem. Ziemia, bogata a dzika,
Oceanowym kluczem się zamyka.

Każdy tu okręt pośpiesza przed nocą;
Tak dostęp trudny jest i taki zwary.
Nie zdąży? — To go do rana szamocą
U drzwi te morskie celniki i warty,
Które z okrutną wściekłością i mocą
Trzaskają w srebrne swoje halabarty.[1]
I to się przyda, że nim tutaj wpłynie,
Niejeden statek da nura i zginie.

A już też «Krejc» nasz, jak panna, się stroi
Do tańca. Lecą służbiste gawiedzie.
Od pacholików aż w oczach się troi,
Jeden przed drugim chce być dziś na przedzie.
Kapitan, w jasnym mundurze, jak w zbroi
Wódz, na ostatni szaniec korab wiedzie...
W lin zgrzycie czeladź po masztach szczebluje...
Lecz Opacz cygar pali i wbok pluje:

  1. Halabarta (niem.), właściwie halabarda — dzida połączona z toporkiem — dawna broń, zwłaszcza straży przybocznej panującego; tu przen. fale spienione, więc srebrne.