Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 131.jpg

Ta strona została przepisana.

A już się ze snu porwał ten i owy,
Tak ja: — «Na oko przypuść, i w nich — hura!
Kij ściskaj w garści, a pilnuj od głowy!» —
A tu już na nas wprost leci ta chmura.
Strzelę ja wgórę na sygnał bojowy...
— «Reta!» — ktoś wrzaśnie. Poznałem Mazura,
Wpadł Zięba, drze się, jak bies, wniebogłosy,
A na nim małpa wszczepiona we włosy.

Tuż insi. Lecą za nimi od boru
Gałęzie, piasek, kamienie i kije.
Tak, do ludzkiego podobna nietworu
Czereda, z puszczy wypadłszy, w nich bije.
Zmykają Wojtki, nie patrząc honoru,
A małpie wojsko grzmi, pluje i wyje.
Pisk, trzask! — Pardonu nie daje nikomu,
Aż ich przepędzi i wróci do domu.

Jedna została jeńcem w tym odwrocie,
U mazurskiego kołtuna wszczepiona.
Rzuca chłop sobą, w krwi cały i w pocie,
Wrzeszczy, lecz głośniej jescze drze się ona.
Bieży ów — małpa na nim, jak na płocie.
Tak na podjezdku siedzi, kracząc, wrona,
I dziób rozdziawaia po chłopskim ugorze,
Gdy w gęsią szyję[1] sznurki[2] Maciek orze.

Ciągną ją pozad? Tem głębiej pazury
Wczepia ze strachu. — «Dlaboga! — chłop ryczy —
Łeb mi urwiecie!» — Bo więc się do skóry
Żywej dobrawszy, nie puszcza dobyczy.
A wtem Kubina: — «A poskocz no który!
A podaj sierpa z węzełków!» — zakrzyczy.
Podali. Baba splunęłą za siebie,
I trzykroć sierpen krzyż znaczy po niebie.

  1. ...w gęsią szyję orać — wąskie zagony.
  2. Sznure — kawałek pola.