Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 266.jpg

Ta strona została przepisana.

I to, które jak ptak wzlatuje — słońce.
Już lecim... Już w te krwawe lecim zorze,
Bociany błędne, do gniazd wracające.
Już nas porywa wiatr, co po ugorze
Polnym gdzieś świszcze przez puste zagony...
A ty tu ostaj z Bogiem! Pochwalony!


VI.


Rześkość powiała na nas od tej wody,
Co była właśnie podobna do Buga,
Kiedy za letniej, wesołej pogody,
Niby się marszczy, a słonkiem skroś mruga.
I takież szumy miała, takież chody,
I tak się samo kwieciła u ługa,
W kolory tkając majowe zabrzeża,
Bystra, donośna, ogromna — i świeża.

Dopieroż wpadli my w porzeczne niże,
W stu ruczajami poprute żuławy[1].
Żar mokry. Świerszczów całę wojsko strzyże
W tępe nożyce[2] bławatów postawy;[3]
Tu, tam, brunatne załysną się krzyże
Stadlisk bawolich skroś trzciny i trawy,
A rzeka szumi, a gada, a radzi,
I jak sierp cisnął — do morza prowadzi.

A tuż, jak tabor cygański się wlecze,
Kotły u bryki stroczywszy na sznury,
Tak piętrząc czuby i skalne zasiecze,
Od wdchodniej strony za nami szły góry.

  1. Żuława — niskie pobrzeże rzeki.
  2. Nożyce — (nóżki) tępe, bo strzygą (trą), lecz nie przecinają.
  3. Postaw — sztuka płótna lub sukna, przen. powierzchnia skrzydełka u świerszcza.