Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 293.jpg

Ta strona została przepisana.

— «O ziemio polska, spowiadam się tobie!
O wiosko moja! O szmacie ty ziemi
Ojczystej, który tam płaczesz, w żałobie
Nie zaoranych pól... chaty pustemi...
Ugorem życia i czarnym odłogiem...
— Tobie spowiadam się, jakby przed Bogiem!

I wam spowiadam się, chróściane płoty,
Com was rozgrodził, gdy wicher się srożył...
I tobie dachu mój, snopami złoty,
Gdzie Bóg mi bronę na gniazdo położył...
I wam, ojcowe mogiły-sieroty,
Którem o proch swój i kość swą zubożył...
Psu przykaż proga, a będzie ci leżał,
A jam cię, ziemio rodzona, odbieżał!...

Nie miłowałem, jakom miał miłować,
Alem cię przedał, jak Judasz, za myto...
Nic bojowałem, jakom miał bojować,
Za ciebie, coś jest na krzyżu przybitą...
Nic zachowałem, co miałem zachować...
Zdradziłem chatę, lipami nakrytą,
Która chowała mnie jak matka syna —
Zdradziłem!... Moja wina!... Moja wina!»...
...............

Grzmotnął się w piersi, a tuż, jak sto młotów,
Huknęły twardo zaciśnięte ręce,
A dusze padły w proch z tych bystrych lotów,
W niewymówionej żałości i męce.
Strzelistych jęków utkwiło sto grotów,
W każdym załamie murów, w każdej wnęce...
I tak nas zeszedł świt i jasność sina,
W tających szeptach: — «Moja... moja wina!»...